Zajrzałem do tekstu greckiego i uderzyło mnie, że nie ma tam napisane: Jezus „spojrzał na niego z miłością” (w. 21), ale dosłownie „wpatrując się w niego, ukochał go”. Szkoda tylko, że ów człowiek, był tak bardzo zajęty swoim pytaniem o «szczęście», że chyba w ogóle nie zwrócił na to uwagi. Kiedy usłyszał od Jezusa „sprzedaj wszystko, co masz” przeżył szok i odszedł smutny (dosł. tłumaczenie). Jest to dla mnie niezgłębiona tajemnica: być ukochanym przez samego Boga i odejść smutnym. Przypuszczam, że ów człowiek, przychodząc do Jezusa był pewny, że Bóg mu pobłogosławił w życiu (w Starym Testamencie bogactwo i posiadanie dóbr było symbolem błogosławieństwa zob. Ps 112,3; Prz 3,16; 8,18; Koh 5,18). Jaki nasuwa się wniosek? Jezusowi nie chodziło o to, aby tego człowieka pozbawić posiadłości i doprowadzić do smutku. Po prostu chciał mu powiedzieć: „Popatrz na Mnie, moja miłość o wiele więcej znaczy niż wszelkie błogosławieństwo i bogactwo tego świata. Wszystko, co otrzymałeś, na co zapracowałeś, twoja wierność przykazaniom nie ma żadnej wartości, kiedy nie widzisz, że Ten, którego pytasz o dobro, nie chce zaspokoić Twojej ciekawości mądrą odpowiedzią, ale zamieszkać w Twoim sercu, byś zawsze czuł, że jesteś kochany przez Boga” (por. Mk 10,17-22).
„Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu”. (1P 1,6-7)
2 komentarze:
można posiadać bogactwo,ono także jest dobrem .Jedynie czego nie można, to nie widzieć nic poza wartości materialne-one są złudne,kruche,nietrwałe.
Miłość bezwarunkowa okazana człowiekowi przez Jezusa jest najcenniejszym darem i pokrzepieniem-bo dana jest na zawsze.
Odzszedł smutny, bo żal mu było bogactw, bo bogatemu trudno będzie wejść do Królestwa Niebieskiego, bo bardziej je sobie ceni niż Boga. Nie umiał wybrać jak i my dzisiaj zamiast iść w niedzielę do Kościoła chodzimy na zakupy, zamiast iść na Nabożeństwo zasłaniamy się brakiem czasu a jak już idziemy po nim nie zostajemy na Mszy Św. i taki obrazek jest nagminny- tak to obserwuję. Mało mężczyzn na nie przychodzi, wolimy siedzieć pod blokiem niż udać się w tygodniu do Kościoła...Jestem tu pierwszy raz i powiem, że bardzo podoba mi się tu rozważenie Słowa, o ile znajdę chwilę będę tu zaglądać i komentować jeśli będzie to mile widziane. Wybrałam sobie ten blog jako jeden z wielu ze stronki Kapłani. Szkoda, że nie jest to typowe forum, bo dotarłoby to do większej liczby ludzi.
Prześlij komentarz