3 sty 2009

Życie jest piękne od początku (J 1,1-18)

“La vita è bella” to tytuł znanego filmu Roberta Begniniego z 1997 r. Włoski reżyser przedstawia historię Guido Orefice, który poślubia Dorę. Niestety małżonkowie krótko cieszą się wspólnym życiem i swoim synkiem Giosué. Wybucha II wojna światowa i z uwagi na żydowskie pochodzenie, cała rodzina trafia do obozu koncentracyjnego. Ukrywając swojego synka w baraku, ojciec rozpoczyna z nim swoistą grę, wmawiając dziecku, iż ich nowa rzeczywistość jest fikcyjna, a oni sami uczestniczą w zawodach, w których można wygrać wielką nagrodę. W tym świecie niezwykłej gry strażnicy obozu muszą być okrutni, ponieważ im także zależy na uzyskaniu nagrody, więc chcą się pozbyć konkurentów. Pod koniec filmu Giosué “zdobywa” nagrodę, ale traci ojca. Film kończy się, gdy amerykański żołnierz oddaje Giosué jego matce i narrator konkluduje: „To jest moja historia, to jest ofiara mojego ojca, to jest jego prezent, jaki uczynił dla mnie”.
Życie jest piękne nie tylko wtedy, gdy człowiek oddaje swoje życie dla drugiego… życie jest piękne, ponieważ Bóg w Chrystusie wybrał nas i ukochał jeszcze zanim stworzył świat (Ef 1,4). Od tej chwili nikt nie może powiedzieć: „jestem niechcianym dzieckiem”. Nawet gdyby rodzice uważali, że ich dziecko nie było „planowane”, Bóg je ukochał jeszcze przed poczęciem. Każdy z nas na wzór Chrystusa „na początku” był u Boga. Boże Narodzenie to odkrycie tego, „co było na początku”. Syn Boży „opuścił wieczne niebo” jak śpiewamy w kolędzie – aby człowiek odnalazł swój początek w Bogu, a nie tylko w człowieku (rodzicach)… To prawda, że niektóre zranienia leczy się wracając do „początku”, czyli lat dziecinnych. Dzisiejsza psychologia potrafi nawet analizować okres prenatalny dziecka… Spotkałem ludzi, którzy boją się wracać do swojego „początku”, bo dzieciństwo kojarzy im się z piekłem… Głęboko wierzę, że uzdrowienie „zatrutych genów”, dokonuje się nie tylko przez akceptacje własnej historii (zgoda na początek w człowieku), ale przez odkrycie „początku w Bogu” – jak uczy św. Paweł – w Chrystusie, jeszcze przed stworzeniem świata Bóg ukochał człowieka, aby był „był święty i nieskalany”… Nawet gdyby ktoś „czuł” brak miłości ze strony rodziców i „nie widział Boga” w swojej historii, to «w Chrystusie» może poznać odwieczną miłość Boga oraz odnaleźć swój początek „w łonie Ojca” (por. J 1,18)…
Modlę się ze św. Pawłem, „aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego”… (Ef 1,17; por. Flp 1,9-11). Tylko poznając miłość Ojca objawioną w Chrystusie człowiek nie będzie się bał powrócić do „swojego początku”, często naznaczonego grzechem, odtrąceniem, upokorzeniem…

2 komentarze:

Kasia B pisze...

W jaki sposob czlowiek moze zaakceptowac wlasna historie i odkryc "poczatek Boga"?

Mateusz pisze...

Znam jeden skuteczny sposób: iść za Słowem, które "od początku było u Boga", czyli słuchać Jezusa, wpatrywać się w Jego oblicze, rozmawiać z Nim jak z Przyjacielem...
Oczywiście jest to długi proces, ponieważ każdy człowiek ma inną historię zranień. Czasami potrzebna jest pomoc terapeuty, psychologa, kierownika duchowego, wspólnoty modlitewnej itp. Chodzi o to, by osobiście doświadczyć miłości Ojca, jak syn marnotrawny... Cały czas myślał, że ma "inny początek" i wyszedł z domu Ojca szukając "początku" w świecie, w ludziach... Co znalazł? Grzech i obrzydzenie do siebie. Wtedy zrozumiał, że jego początek jest "na łonie Ojca" i tam powrócił, otrzymując nową godność dziecka. Starszy syn wiedział, że jego początek jest "w domu Ojca", ale tylko teoretycznie... W sercu cały czas szukał "początku poza domem"... Czasami potrzebne są zranienia z dzieciństwa i wszelkie inne doświadczenia utraty oparcia w człowieku czy w samym sobie, aby postawić pytanie o początek i szukać go poza grzechem... "na łonie Ojca"