23 sie 2008

Wyznać, uwierzyć i pokochać Jezusa Mesjasza (Mt 16,13-20)

Najpierw mały sondaż: „Co myślą o Mnie ludzie?”
Jedni uważają Cię za Eliasza…jak słuchają Twych kazań i przypowieści, podziwiają Twoją odwagę, łatwość nawiązywania kontaktu ze słuchaczami, prawdomówność, ważność poruszanych tematów… Ci ludzie chętnie zaproszą Cię na obiad, obdarzą uśmiechem, oklaskami, zaśpiewają „Hosanna”…
Inni uważają, że jesteś nowym Janem Chrzcicielem… przychodzą do Ciebie, bo chcą być ochrzczeni… Wiedzą, że jesteś najszybszą karetką pogotowia… jak będą w potrzebie zadzwonią po ratunek i zostaną ocaleni… nawet podziękują za powrót do zdrowia, uwolnienie z nałogu, za spokój w rodzinie…
Jeszcze inni, patrząc na Twoje cierpienia myślą, że jesteś Jeremiaszem albo jednym z proroków… przychodzą, aby Ci współczuć… zapłakać nad sobą, ponarzekać na zło świata… poprosić o lżejszy krzyż…
- „A wy, uczniowie, za kogo Mnie uważacie?”
My kochamy papieża… i powtarzamy za Piotrem: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”… Doszliśmy w tym do perfekcji… usta same śpiewają w każdej Mszy św.: „Wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego jednorodzonego, Pana naszego…” Z łatwością to wyznajemy w Kościele czy przy wieczornym pacierzu… gdy nam nic nie zagraża…
Czy takie wspólne „Credo” satysfakcjonuje Boga? Nie wystarczy powtórzyć za papieżem, katechetą czy rodzicami: «Jezus jest Mesjaszem»… Zmartwychwstały Pan oczekuje osobistej odpowiedzi: „Za kogo ty Mnie uważasz? Czy kochasz Mnie?” (zob. J 21,17)…
Tak często słyszę to pytanie, że odpowiedź znam na pamięć… Nie umiałbym policzyć ile razy w moim życiu – prywatnie i publicznie – wyznawałem: «Jezu jesteś moim jedynym Panem»… To nic nie kosztowało… piękny nastrój, śpiew, dookoła uśmiechnięte twarze, wtedy tak łatwo powiedzieć: „Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć” (Łk 22,33)… ale kilka lat temu podczas „Przystanku Jezus” spotkałem człowieka, który wyszedł z więzienia… Trzymał w ręku duży nóż… Szukał swoich kolegów, z którymi kradł samochody… chciał się na nich zemścić, ponieważ go zdradzili i cała winę zrzucili na niego… Powiedziałem mu: „Jezus może zmienić twoje życie… tylko oddaj Jemu swoje serce i ogłoś jedynym Panem i Zbawicielem” (por. Rz 10,9)… Skoro On nadał nowy sens mojemu życiu poradzi sobie i z twoim”… Wtedy poczułem nóż na gardle i usłyszałem zdanie, którego nie zapomnę chyba do końca życia: „Wiele razy zostałem oszukany… moi najlepsi kumple zdradzili mnie… przez nich skazano mnie na pięć lat więzienia… jeżeli mnie okłamałeś to cię zabiję”… Pierwszy raz w życiu, drżącym głosem, prosiłem kogoś, by powtarzał za mną słowa modlitwy zawierzenia i oddania życia Jezusowi… „Jezu jesteś moim jedynym Panem”… Nie zabił mnie, odłożył nóż, przestał szukać zemsty na kolegach, Bóg zamieszkał w jego sercu. Minęło kilka lat a wciąż słyszę echo tamtej modlitwy…
Życzę Ci podobnego doświadczenia… by ktoś, kto stracił wiarę w człowieka położył Ci „nóż na gardle” i powiedział: „jeżeli przekonujesz mnie do oddania życia Jezusowi, a to co mówisz okaże się kłamstwem… zabiję Cię”… albo byś sam znalazł się w „wiezieniu bez wyjścia”, jak św. Paweł… i doświadczył na własnej skórze, co znaczy być chrześcijaninem i wyznać, że «Jezus jest Mesjaszem»… „Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa” (Flp 3,8)… Po takich albo podobnych „przejściach” Twoje wyznanie wiary na niedzielnej Eucharystii nie będzie już nigdy monotonnym i bezdusznym powtarzaniem wyuczonych formułek… a ten kto stracił wiarę w człowieka, słuchając Ciebie i patrząc na Twoje życie, zacznie szukać Boga…

1 komentarz:

Anja. pisze...

Widzi ks, dla mnie modlitwa była klepaniem wyuczonych formułek, do momentu, gdy przezyłam wypadek, wtedy coś się zmieniło. Miałam wiele czasu na przemyślenia. Nauczyłam się modlitwy, dostrzegłam, że te piekne słowa to nie tylko formułki, to obietnice składane Bogu. A dziś staram się dotrzymać obiecanego słowa i życ tak jak On by sobie tego życzył. Pozdrawiam i zapraszam do siebie. Ania