5 wrz 2009

Głuchoniemy czy zagłuszony? (Mk 7,31-37)

Patrząc na sposób w jaki Jezus uzdrawia głuchoniemego zastanawiam się jaki był największy problem tego człowieka. Nie wykluczam, że był on kaleką i nic nie słyszał. Wydaje mi się jednak, że Chrystus za pomocą wykonanych gestów chciał nie tylko przywrócić owemu człowiekowi zdolność słuchu i mowy, ale otworzyć przed nim przestrzeń ciszy i umożliwić mu wsłuchanie się w mowę samego Boga. W tym celu Zbawiciel wyprowadza go z tłumu na miejsce odosobnione, palcami zatyka mu uszy a śliną dotyka języka. Przypomina mi się tutaj historia mojego kolegi, jak po raz pierwszy poszedł na stadion i na żywo oglądał mecz piłki nożnej. Stadion był wypełniony kibicami. W pewnym momencie z trybun zaczęły rozbrzmiewać piłkarskie okrzyki. Mój kolega, który nigdy nie używa wulgarnych wyrażeń po kilku minutach zorientował się, że wypowiada te same słowa, co otaczający go tłum kibiców.
Tak sobie myślę, jakbym się zachował stojąc w Wielki Piątek w rozkrzyczanym tłumie, patrząc na proces Jezusa przed Piłatem. Nie wiem, czy usłyszałbym wtedy westchnienie Jezusa, poczuł Jego ślinę w moich ustach i przejął się Jego męką. Raczej zostałbym zagłuszony i razem z tłumem powtarzałbym bezmyślnie: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!” (J 19,15).
W ostatnich tygodniach, wypełnionych tysiącem spraw związanych z powrotem do Polski, przeprowadzką, nowymi zadaniami zaczęło mi brakować czasu na to co najważniejsze - słuchanie Jezusa. Szybko się zorientowałem, że coś mnie zagłusza i słabo słyszę Boga. Czułem, że nie mam nic do powiedzenia i mówię, co mi „ślina na język przyniesie”, bezmyślnie powtarzając słowa innych. Na szczęście znalazłem skuteczne lekarstwo, czyli zostawiłem na boku wszystko, co zagłusza, zatkałem uszy palcami i prosiłem Ducha Świętego o kroplę śliny Jezusa. Wystarczyło jedno Słowo: Effatha! I znowu słyszę. Jeżeli czujesz się zagłuszony i nie słyszysz Boga zrób to samo.

6 komentarzy:

samarytanka pisze...

Dziekuję za ten blog, rozbudza we mnie nowe pragnienie Słowa, powrotu DO nIEGO. kIEDYS BYŁO DLA MNIE NA PIERWSZYM MIEJSCU, TERAZ ZAPLATAŁAM SIE W TYM, CO ROBIĘ DLA JEZUSA TAK BARDZO, ŻE NIE MAM DLA NIEGO CZASU... tEN TEKST ROZBUDZA ZA MNIE TĘSKNOTĘ ZA POWROTEM! DZIĘKUJĘ!

Mateusz pisze...

Jeden z największych przełomów w moim życiu to ten, kiedy doświadczyłem,ze Bóg ma "upodobanie w ukrytej prawdzie" mojego serca (Ps 51,8) i najchętniej patrzy na mnie, gdy jestem ubogi, zgnębiony na duchu i z drżeniem czcze Jego Słowo (Iz 62,2). Nie jest ważne, co robię, ale na ile Słucham Boga i pozwalam Jemu "pracować" we mnie i przeze mnie, by On kochał i zbawiał ludzi.

samarytanka pisze...

czuję się uboga i zgnębiona na duchu, ale czy szansę na spotkanie mam z Nim wtedy, gdy jest to efekt mojej oziębłości, odejść od Niego, gardzenia przez wybory życia Jego miłoscią??? Jak otworzyć sie na MIŁOŚĆ, jak ją przyjąć???

Mateusz pisze...

Masz rację nie wystarczy samo doświadczenie „zgnębienia i ubóstwa”, konieczne jest wypełnienie się Słowem Boga. Co to znaczy „z drżeniem czcić Jego Słowo”? Ostatnio namacalnie to zrozumiałem. Po dziesięciogodzinnym prowadzeniu samochodu ręce same mi drżały od trzymania kierownicy. Coś podobnego można przeżyć na medytacji trzymając w dłoniach Pismo Święte. Dajesz się prowadzić Duchowi Chrystusa i nie tylko ręce, ale serce i całe ciało drży. I nic więcej nie potrzebujesz do szczęścia, bo wystarcza Ci ten, który cię kocha i zwraca się do ciebie po imieniu.
Pytasz jak otworzyć się na Miłość? Może warto spróbować odwrotnie: zamiast „otwierać siebie” warto zacząć od „otwarcia samej Miłości”, czyli otwarcia Słowa Bożego i wsłuchania się w głos Oblubieńca. Może brzmi to zbyt prosto, ale osobiście sprawdziłem i działa. Jak Ty zatroszczysz się o otwarcie Jego Słowa, On zatroszczy się o otwarcie Twego serca.
Ten nieborak z Ewangelii był tak zagłuszony, głuchy i zblokowany, że prawdopodobnie już dawno stracił wiarę w jakiekolwiek samo-otwarcie. On tylko zgodził się na terapię Jezusa i nie tyle sam się otworzył, co został otwarty dotykiem miłości i Słowem Zbawiciela. Wiem, że są to treści trudne. Przez wiele lat sam chciałem się otwierać i czyniłem wiele wyrzeczeń i różnych ćwiczeń. Dzisiaj przychodzę do Jezusa, otwieram Słowo i On świetnie sobie radzi z moim zamknięciem, zblokowaniem, zagubieniem itp.

Anonimowy pisze...

Wzięłam do ręki obrazek kupiony jako kartka na Boże Narodzenie, chyba wszyscy go znają, w którym Pan Jezus puka do drzwi i on dał mi do myślenia...Pomyślałam sobie: tak pewnie Panie Jezu pukasz do moich drzwi i jak mam to zrobić by Ci je otworzyć? Pan Jezus puka do drzwi mojego serca, które są zamknięte przez moje grzechy, Pan Jezus pragnie mojej miłości, mojego dobra a ja nie umiem wybrać. Przeważnie mam ważniejsze sprawy na głowie niż swoje nawrócenie, brakuje mi czasu na modlitwę, na słuchanie lub czytanie Bożego Słowa. Odkładam wszystko na potem a kiedy słyszę Boże Słowo jakoś nie biorę Go do siebie. Słucham choć nie jestem głucha ale słysząc zaraz zapominam czyli bywam też zagłuszona. Zagłuszam swoje sumienie tłumacząc sobie, że dziś jest taka moda, że inni tak a tak postepują i wybielam się tym we własnych oczach. Jest takie przysłowie:" Kto z kim przystaje takim się staje " i dlatego tak trudno jest się jednostce w jakiejś grupie wyłamać. Zastanawiam się do kogo wtedy staję się podobna, czy jestem sobą jeśli postepuję tak jak inni a nie tak jak mi mówi moje sumienie? Powinnam wziąć własne życie w swoje ręce i kroczyć wskazaną nam drogą Przykazań, bo po to są nam dane by nam pomagały i choć mogę je łamać to tylko oddali mnie od Boga. Czy słyszę głos Jezusa? Może staje się on coraz cichszy a to pukanie coraz słabsze? Kiedy przypominam sobie ten obrazek widzę, że pukanie to nie ustaje, bo tak dobrze zaryglowałam przed Nim drzwi i nie zostaje mi nic innego jak pójść i wyznać szczerze swoje winy a potem z czystym sercem zaprosić Pana Jezusa by chciał w nim na dobre zamieszkać. Muszę odrzucić grzech a ponieważ jestem słaba to gdy upadnę muszę szybko pobiec do Jezusa, by jak naszybciej powstać.

Anonimowy pisze...

Effata! Otwórz się na Słowo Boga! Na Słowo Pana Jezusa głuchoniemy został uzdrowiony, otworzyły się jego oczy i uszy. Panie Jezu spraw byśmy i my nie pozostawali głusi i ślepi na Twoje Słowo!