6 wrz 2008

Upomnienie braterskie (Mt 18,15-20)

Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata…”
Pamiętam to jeszcze z czasów licealnych… Razem z kolegą jechaliśmy autobusem do Warszawy. Siedzieliśmy na tylnych siedzeniach. W pewnym momencie dosiadł się do nas nieznajomy mężczyzna i zaczął przeklinać kierowcę autobusu. Ów mężczyzna wyszedł z więzienia na przepustkę i miał nadzieje na przejazd bez biletu, jednak kierowca nie chciał go zabrać „na gapę”. Postanowił więc zemstę na „złym” kierowcy. Wstał i chciał „zasikać” autobus. Wtedy mój kolega mówi mu zdecydowanie: „Człowieku, co robisz! Nie jesteś psem. Jak kopniesz psa, pogryzie cię. Nie musisz być do niego podobny. Rozejrzyj się trochę, nie jedziesz sam w tym autobusie”… Potężny więzień nie dowierzał własnym uszom. Był zaskoczony i nie wiedział, co odpowiedzieć. Spuścił głowę i wyznał: „Chłopaki macie rację… nie jestem psem, nie będę się mścił”. Potem usiadł z nami i zaczął opowiadać o żonie, którą kocha, o dzieciach za którymi tęskni…
Nie jest łatwo upomnieć drugiego, zwłaszcza gdy ten drugi ma jakąś władzę nade mną. Jeszcze trudniej jest przyjąć i „podziękować” za upomnienie.
Prorok Natan, który upomniał Dawida przyczynił się do jego nawrócenia… Natomiast Jan Chrzciciel po upomnieniu Herodiady i Heroda… stracił głowę. Upominanie brata jest niebezpieczne. Ten kto upomina ryzykuje utratę dobrego imienia, naraża się na kpiny, wystawia na ciosy „przeciwnika”… Nic dziwnego, że Kain tłumaczy się Bogu „nie jestem stróżem mego brata” (Rdz 4,9). Podobnie czyni Piłat. Nie ma zamiaru narazić się faryzeuszom i arcykapłanom. Chociaż w sercu przekonany jest o niewinności Jezusa, ze strachu umywa ręce i wydaje niesprawiedliwy wyrok… Świat ma wielu Kainów i Piłatów, którzy chcą mieć „święty spokój” i boją się narażać opinii publicznej, grupie trzymającej władzę, czy wreszcie tym, którzy czynią zło… Jedyne na co ich stać to obmowa za plecami, oszczerstwa i plotki. Kain i Piłat umierają tam, gdzie rodzi się prawdziwy prorok, który ma świadomość, że jest «stróżem swego brata», posłanym przez Boga, by głosić prawdę w miłości, nawet za cenę własnego życia (por. Ez 3,17). Najgłębsza racja upomnienia braterskiego płynie z troski o zbawienie jego duszy. Widać to doskonale w postępowaniu Jezusa. Kiedy Piotr błądzi w swoim myśleniu natychmiast zostaje upomniany: „Zejdź Mi z oczu, szatanie” (Mk 8,33). W podobny sposób Zbawiciel chce uratować Judasza: „Przyjacielu, po coś przyszedł?” (Mt 26,50; por. Łk 22,48)…
Tylko ten, kto „stracił głowę” dla Jezusa, jak św. Jan chrzciciel czy św. Paweł będzie miał odwagę stanąć naprzeciw brata i upomnieć go z miłością… ale nie mocą autorytetu «nauczyciela» (wiem więcej od ciebie, więc musisz mnie słuchać), tylko mocą Ducha Świętego z pokorą i odwagą proroka: „To mówi Pan, nawróć się, bo przegrasz życie…”
Jak wiele treści kryje się w jednym greckim słowie „elegcho” (upominać, karcić, korygować. W celu pogłębienia odsyłam do następujących fragmentów: Łk 3,19; J 3,20; Ef 5,11-13; 1Tm 5,20; Hbr 12,5; Ap 3,19; por. Jon 1,2; Syr 19,13-17).

Brak komentarzy: