7 mar 2009

Akeda – zwiąż mnie miłością (Mk 9,2-10)

Dwa przełomowe momenty w życiu Abrahama, które wystawiły jego wiarę na próbę to bez wątpienia jego powołanie (Rdz 12) i ofiara Izaaka (Rdz 22). Bóg, powołując Abrahama najpierw wzywa go, by ofiarował mu całą swoją przeszłość, czyli zostawił wszystko, co do tej pory było dla niego ważne (dom, praca, przyjaciele itd.). Abraham pozostał posłuszny Bogu, wyruszył w nieznane i doczekał się wypełnienia Bożej obietnicy: bezpłodna Sara urodziła mu syna Izaaka. Zaraz po tym, następuje drugi przełomowy moment w życiu Patriarchy. Bóg wzywa go, by ofiarował mu całą swoją przyszłość – złożył w ofierze jedynego syna. Komentarze rabinistyczne opisując to wydarzenie mówią o „związaniu Izaaka” (hebr. Akeda). W jednym z midraszy, pojawia się ciekawe pytanie; „dlaczego silny młodzieniec Izaak nie próbował uciec przed śmiercią, widząc nóż w ręku ojca, skierowany w swoją stronę?” – „Ponieważ modlił się w duszy, ojcze, zwiąż mnie mocno, abym się nie opierał, abym nie uciekł, aby ofiara stała się miłą Bogu”. „Jeden cieszył się z tego - tłumaczy midrasz Pesiqta Rabbati - że złoży ofiarę, drugi cieszył się, że zostanie złożony na ofiarę. Abraham cieszył się, że zwiąże syna w ofierze, Izaak cieszył się, że zostanie związany na ofiarę”.
Nie wystarczy Bogu ofiarować swoją przeszłość, rozpoznać powołanie i pójść za nim w nieznane. Trzeba umieć ofiarować Bogu swoją przyszłość, czyli to, co jest darem od Boga, wypełnieniem Jego obietnicy, by zdać się wyłącznie na Niego, by żadna rzecz, talent, charyzmat czy relacja z człowiekiem nie stały się ważniejsze od przyjaźni z Bogiem. Chyba coś podobnego przeżył Mojżesz, dowiadując się, że nie wejdzie do ziemi obiecanej. Nie wiem, czy bym umiał za nim powtórzyć: „dla Ciebie Boże, gotów jestem pozostać na pustyni” (por. Wj 33,12-17).
Zastanawiam się, dlaczego Mojżesz i Eliasz pojawiają się na górze Tabor po obu stronach przemienionego Jezusa? Czy nie zabrakło tam na przykład króla Dawida? Zarówno Mojżesz jak i Eliasz umierają poza terytorium ziemi obiecanej. Apostołowie patrząc na przemienionego Jezusa w towarzystwie dwóch proroków dobrze zrozumieli, że królestwo Boga nie jest związane z jakąkolwiek ziemią obiecaną (zob. Rz 14,17). „Obietnica ziemi” (dom, praca, pieniądze, zdrowie, relacje z ludźmi itp.), to tylko środek do celu, jakim jest życie w Bogu. „I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa” (Mk 9,8). Jezu zwiąż mnie mocno ze sobą, abym nie był przywiązany do bliskich mi osób, ani do jakiejkolwiek rzeczy, bardziej niż do Ciebie.

Soren Kierkegaard w książce „Bojaźń i drżenie” analizując ofiarę Abrahama dochodzi do następujących wniosków: „Co osiągnął Abraham? Pozostał wierny swej miłości. Ten, kto kocha Boga, nie potrzebuje ani łez, ani zachwytów, zapomina w miłości o cierpieniu, i to tak zapomina, że nie zostałby najmniejszy ślad jego męki, gdyby sam Bóg jej nie pamiętał; gdyż On widzi człowieka «w skrytości», zna jego nędzę, liczy łzy jego i niczego nie zapomina”. I w innym miejscu dodaje: „Ten, kto pokłada nadzieję w rzeczach najlepszych, starzeje się oszukany przez życie, i ten, kto jest zawsze przygotowany na najgorsze, starzeje się wcześnie, ale ten, kto wierzy, zachowuje młodość wiekuistą”.

P.S. Tydzień temu prosiłem o modlitwę za Przemka, który miał być operowany. Bardzo wielu moich znajomych kapłanów, sióstr zakonnych i przyjaciół świeckich podjęło tę intencję. Przed samą operacją, na ostatniej tomografii okazało się, że skrzep w jego głowie, który groził wylewem i śmiercią, prawie zniknął. Pewnie medycznie można to wytłumaczyć. Osobiście wierzę, że Bóg maczał w tym palce. Chwała Ci Panie!

5 komentarzy:

Radosław Siewniak pisze...

w historii Abrahama i Izaaka piękne jest to, że Abraham miał wiarę, że Bóg może wskrzesić Jego ofiarowanego syna. Dlatego pozostał ojcem ludzi wierzących. Ojcem prawdziwej wiary - rodzącej owoc.

Przed zbliżająca się pamiątka śmierci naszego Pana to ładna parabola.

Ten baranek złożony zamiast Izaaka zapowiadał ofiarniczą śmierć naszego Pana, Jezusa Chrystusa, po to byśmy my mogli żyć. Po to, by przez nią człowiek miał dostęp do Ojca.


"... obejrzawszy się poza siebie spostrzegł...(Wj.22:13)"

Ciekawe czy ten baranek cały czas tam był?

Bóg pokazuje wspaniały wymiar swojej rzeczywistości. Ale nie zrobi tego bez nas. Trzeba się rozejrzeć, przejrzeć i powiedzieć za Jakubem: "Prawdziwie JHWH jest na tym miejscu, a ja nie widziałem (Rdz.28:17)."

uścisk dłoni wirtualny przyjacielu!

Radosław Siewniak pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Mateusz pisze...

Również pozdrawiam i dziękuję, za to poszerzenie perspektywy. Słowo Boże jest zbyt wielkie, by przetrawić je samemu. Echo Słowa staje najpiękniejsze, gdy rozbrzmiewa z wielu serc. Pozdrawiam Cię, wirtualny Przyjacielu!

Radosław Siewniak pisze...

Dlatego Pan Bóg stworzył zbór/kościół - społeczność ludzi, gdzie każdy w szczególny sposób czyta słowo Boże. Różnorodność jest błogosławieństwem.

Ktoś kiedyś przyrównał czytanie Słowa Bożego do obrazu:
"Łowca pereł, napełniając na dnie morza worek muszlami, widzi, że jest jeszcze wiele muszel, których nie może zabrać ze sobą. Dlatego zanurza się jeszcze wiele razy, by zabrać to, co musiał poprzednio zostawić. Tak też czytelnik Pisma Świętego znajduje czasem w jednym tekście tyle pereł, że chętnie do niego wraca, by jeszcze więcej posiąść"

Marcin Luter przyrównał czytanie Biblii do wychodzenia na drzewo i sięgania po coraz do piękniejsze i dojrzalsze owoce.

Król Dawid przyrównuje czytanie słowa Bożego do piskania małego pisklęcia o pokarm.

I możemy mnożyć obrazy...

Błogosławiony, który odczytuje, i ci którzy czytają słów proroctwa, a strzegą tego, co jest napisane,
bo chwila jest bliska. Obj.1:3

"Echo Słowa staje najpiękniejsze, gdy rozbrzmiewa z wielu serc."

Niech rozbrzmiewa w SERCACH!

serdeczny uścisk dłoni

Anonimowy pisze...

mogę prosić o maila? chciałby o coś zapytać.