21 cze 2008

Desenstyzacja czy bezgraniczne zaufanie Bogu? (Mt 10,26-33)

Jeremiaszu, powiedz prawdę, nie bałeś się prorokować o zagładzie świątyni i Jeruzalem?

Co czułeś, kiedy twoi przyjaciele łącznie z królem chcieli się ciebie pozbyć… gdy powzięto spisek przeciwko tobie, wrzucono do studni… potem musiałeś stanąć naprzeciw Nabuchodonozora, króla Babilonu… doświadczyć niewoli, patrzeć na profanacje świątyni, zniszczenie ukochanej ojczyzny… Czy nie śniły ci się koszmary? Czy po takich przejściach można żyć bez lęku?

A może miałeś dobrego «terapeutę», który za pomocą systematycznej desenstyzacji doprowadził cię do takiej relaksacji, że zapomniałeś o jakimkolwiek strachu…

(Desenstyzacja to jedna z najpopularniejszych dzisiaj terapii behawioralnych stosowana głównie w stosunku do zaburzeń lękowych przez stopniowe konfrontowanie pacjenta z przedmiotem jego lęku)

Jeremiaszu, tylko czy w twoich czasach byli terapeuci? Jeżeli nie, to jak leczono fobie? Czy zaufanie Bogu i Jego Słowu wystarczą, aby się nie lękać?

„Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić» - wyrocznia Pana” (Jer 1,8)

Otwieram początek Ewangelii św. Mateusza (1,20)
Pierwszy raz grecki czasownik fobeo (lękać się) odnosi się do Józefa
Nie mieściło mu się w głowie, że jego małżonka, Maryja, stała się brzemienna bez pomocy mężczyzny… I jak tu się nie bać oskarżenia o cudzołóstwo i ukamienowania Maryi… Jak się nie martwić o przyszłość rodziny i dziecka…

Czym było wypełnione serce Józefa, że zamiast koszmaru przyśnił mu się anioł? Bardziej ufał Słowu Boga czy swoim lękom? „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie” (Mt 1,24)

Otwieram encyklopedię i szukam hasła «fobia»:
„Zaburzenie nerwicowe, którego objawem osiowym jest uporczywy lęk przed różnymi określonymi sytuacjami, zjawiskami lub przedmiotami, związany z unikaniem sytuacji wywołujących go i utrudnieniem funkcjonowania w społeczeństwie. Fobie wywołane są przez pewne sytuacje lub obiekty zewnętrzne wobec osoby przeżywającej lęk, które obiektywnie nie są niebezpieczne. Cierpi na nie około 10% ludzkości”. Dalej jest podane lekarstwo: terapia psychologiczna

Na szczęście nie zamknąłem Ewangelii… przekonałeś mnie Jeremiaszu, Józefie… i przede wszystkim Ty, Panie Jezu…jeżeli Bóg z miłości do mnie zadał sobie tyle trudu, aby policzyć mi włosy na głowie (Mt 10,30)… więc po co wyrywać sobie włosy i żyć w ciągłym stresie… lepiej zacząć liczyć na Boga… Jezu ufam Tobie!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zdecydowanie - bezgraniczne zaufanie Bogu :)
"Tys Bogiem mym uzdrawiasz mnie
Ty jesteś mym lekarzem,
Posyłasz Słowo i uzdrawiasz mnie
Ty jesteś mym lekarzem"

Anonimowy pisze...

Ach, jakie to piękne! Ale do tego cholernie trudne, realizować to co co jest napisane w Ewangelii....A tak nawiasem mowiac, przydałby sie nowy post :D