16 sie 2008

Błogosławiony krzyk i podwójne uzdrowienie (Mt 15,21-28)

Feministki mogą poczuć się urażone… gdy Piotr zaczął tonąć wystarczył jeden okrzyk „Panie, ratuj”, a Jezus natychmiast usłyszał jego wołanie, wyciągnął rękę i uratował go. W przypadku kobiety kananejskiej reakcja Jezusa była zupełnie inna. Musiała wołać dość długo i ze wszystkich sił, upaść do Jego stóp, przeżyć upokorzenie… a On wydawał się być „głuchy” i obojętny na jej cierpienie… Apostołowie nie mogli już wytrzymać krzyku Kananejki. Chciałbym to zobaczyć – dwunastu silnych mężczyzn przerażonych wołaniem jednej kobiety… Czyżby Zbawiciel miał wzgląd na ludzi? Czyżby swoich uczniów traktował „po znajomości” i ekspresowo wysłuchiwał ich próśb, a na obcych i „nie obrzezanych” patrzył z „pogardą” jak poprawny faryzeusz?... Chyba nikt nie ma wątpliwości, że taki obraz Jezusa nie istnieje (najwyżej pojawia się w człowieku, który wyrywa słowa z kontekstu i szuka pretekstu dla swojej niewiary)… Ewangelia objawia obraz Chrystusa miłosiernego i dobrego Pasterza… Dla Niego wszyscy ludzie są równi, choć każdy jest jedyny i niepowtarzalny. Każdą spotkaną osobę, Zbawiciel traktuje indywidualnie i z miłością, przekraczając utarte schematy kulturowe i społeczne.

Krótkie spotkanie z Kananejką rodzi kilka pytań: jaka była przyczyna opętania jej córki? Gdzie był mąż tej kobiety? Co robił, aby ratować dziecko? Dlaczego kobieta tak długo musiała wołać, upokarzając się przed Jezusem i apostołami? Dlaczego Zbawiciel nie kazał przyprowadzić jej córki, aby osobiście odprawić egzorcyzm i wyrzucić złego ducha?... A może to kobieta-matka była bardziej chora niż córka? Może po raz pierwszy w życiu zdobyła się na odwagę, by „wykrzyczeć” cały ból… przed Bogiem… Może nie układało jej się w małżeństwie i gdy jeszcze straciła kontakt z ukochaną córką, poczuła się jak bezdomny pies, niepotrzebny nikomu?… Nawet gdy większość tych pytań pozostanie bez odpowiedzi, jedno jest pewne: bezgraniczne zaufanie Jezusowi sprawiło, że córka Kananejki została uwolniona od złego ducha… gdzie rodzice są „zdrowi”, tam dzieci nie chorują…

Wierzę, że Jezus w krzyku kobiety kananejskiej usłyszał swój własny krzyk… z krzyża (por. Mt 27,50) oraz krzyk wszystkich chorych, zniewolonych, poranionych, prześladowanych… (por. Mt 14,26; 20,30; Mk 5,5; Dz 7,60; Gal 4,6; Ap 12,2)

Kiedy rozmyślam nad postawą tej kobiety – poganki, zawstydza mnie jej wiara. Wystarczył mały okruch chleba, a jej życie nabrało blasku… „Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów”. -„Niech ci się stanie jak chcesz. Twoja córka jest zdrowa”. Skoro jeden okruch ze stołu Pana ma taką moc, to co kryje w sobie cały chleb-Eucharystia?... Niedawno spotkałem kobietę, która nie może przystępować do komunii św., ponieważ żyje w konkubinacie… Karmi się okruchami, które spadają z ołtarza: Słowem Bożym i Eucharystią bez komunii św. Dawno nie widziałem, aby ktoś tak pragnął karmić się Ciałem Jezusa jak ona… Inna kobieta, protestantka, wyznała: „gdybym wierzyła, że Jezus jest obecny w Najświętszym Sakramencie, wchodziłabym na kolanach do Kościoła”.
Ci, którzy doświadczyli głodu znają wartość chleba
Ci, którzy poznali odtrącenie znają smak miłości
Ci, którzy przeszli przez śmierć poznali smak życia…
Panie, spraw, bym łamiąc Chleb widział każdą Kananejkę, która szuka okruchów Twojej miłości…

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dziękuję księdzu! Wczoraj wieczorem trafiłam na ks bloga, przeczytałam ostatni post. Dzis siedziałam w Kościele i poraz pierwszy od bardzo dawna rozumiałam słowa Ewangelii, zawsze jakos na opak interpretuję to po spisali apostołowie, tak na swoja korzyść. Bardzo dziękuję! ;)

Mateusz pisze...

Kaja, życie Ewangelią to jedyna szkoła na ziemi, w której zawsze jesteś uczniem… Nikt nie może powiedzieć o sobie: „jestem ekspertem od Pana Boga”; „kocham jak Chrystus”… Na początku mojej przygody ze Słowem Bożym wydawało mi się, że „rozumiem” Boga, siebie, drugiego człowieka… Dzisiaj, nie chcę więcej rozumieć… pragnę więcej kochać… pozostać uczniem i czynić uczniów. Taki jest cel tego bloga; by każdy kto tutaj trafi, mógł powiedzieć o sobie: „jestem uczniem Jezusa… jestem echem Jego Słowa”… życzę Ci, byś słuchając Ewangelii widziała w niej własną historię i pragnęła kochać jak Chrystus, bo mniej nie ma sensu!

Anonimowy pisze...

Dziękuję!