28 mar 2009

Czy jesteście pewni, że „chcecie ujrzeć Jezusa”? (J 12,20-33)

Pragnienie zobaczenia Jezusa wypowiadają przybywający do Jerozolimy Grecy. Nie znamy do końca ich intencji. Być może powodowani ciekawością i przeczuciem, chcieli się dowiedzieć, kim jest naprawdę Jezus, skąd przybywa, co mówi o sobie. Dla filozofów greckich ludzkie ciało stanowiło najdoskonalsze dzieło natury. Oczywiście najbardziej pociągający był widok ciała młodego, sprawnego i zdrowego. Stad rzeźbiono posągi młodych sportowców oraz pięknych bogiń.
Odpowiedź Jezusa udzielona Grekom zwraca uwagę na zupełnie inne piękno, które nie tylko jest „kształtem miłości”, ale staje się narzędziem zbawienia. Chodzi o piękno Ciała Zbawiciela uwielbionego na krzyżu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili” (J 19,37). Uwielbione Ciało Jezusa, jak obumarłe ziarno rzucone w glebę, rodzi owoc – piękno trwające na wieki.
W Starym Przymierzu każdy powieszony na krzyżu stawał się przeklęty. Nie można było się do niego zbliżać ani go dotykać (por. Pwt 21,22; Gal 3,13). Jak pisał Norwid „piękno na to jest, by zachwycało”. Czy słusznie można więc mówić o pięknie ukrzyżowanego i umęczonego Jezusa? „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic” (Iz 53,3)
Myślę, że bez większego wysiłku Symeon rozpoznał piękno dziecięcia Jezus, brał Je w objęcia, zachwycał się Nim, oddając Bogu chwałę (Łk 2,28-31). W dużo trudniejszej sytuacji znalazł się Piotr. Musiał patrzeć na zdradzonego, umęczonego i idącego na śmierć Mistrza. W jakimś sensie powiedział prawdę: „Nie znam tego człowieka” (Mk 14,71). Przypomina mi się jak kilka lat temu przeżyłem „coś podobnego”. Odwiedziłem w szpitalu mojego kolegę, który umarł na białaczkę. Był wtedy po silnej dawce chemii i przeszczepie, który się nie przyjął. Nie mogłem patrzeć na jego zniszczone chorobą ciało. Oczy mi wyraźnie mówiły „nie znam go” takiego. Chyba pomyliłem salę. Pamiętałem go jako miłego i uśmiechniętego młodzieńca, a pozostało ciało wydane na śmierć.
W takich sytuacjach modlę się tylko, bym nie był jednym z przyjaciół Hioba, którzy za wszelką cenę chcą być „adwokatami Boga” i przypisać choćby najmniejszą odpowiedzialność cierpiącemu.
Nie rozumiem cierpienia i „naturalnym wzrokiem” nie umiem dostrzec piękna w wyniszczonym, pogardzonym, ukrzyżowanym i umarłym ludzkim ciele.
Skoro jestem ślepy, zakładam „okulary wiary”, by wpatrywać się w Ukrzyżowanego Pana oraz karmić się Jego miłością „przewyższającą wszelką wiedzę” (Ef 3,19). „Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Jezusa Chrystusa” (2 Kor 4, 6).
Św. Bazyli Wielki w swoim dziele Reguły Dłuższe zauważa, że najbardziej godne podziwu jest piękno Boże objawione w Chrystusie umarłym i zmartwychwstałym. Gdy promień tego piękna „spotkał któregoś ze świętych, pozostawił w nim nieugaszone zarzewie gorącego pragnienia. Nienasyceni oglądaniem Bożego piękna modlili się, aby na całe życie wieczne rozciągało się oglądanie wspaniałości Boga”.
Nadal jesteś pewny, że chcesz ujrzeć Jezusa? Zobaczyć Boga znaczy umrzeć (Wj 33,20).
„Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne” (J 12,25)

Brak komentarzy: