26 kwi 2009

Sztuka retoryki czy prostota świadectwa? (Łk 24,35-48)

W starożytności wielką wagę przywiązywano do retoryki, czyli sztuki wymowy. Dobry retor za pomocą perswazji i odpowiednich środków stylistycznych potrafił przekonać słuchaczy do słów, które głosił. W retoryce nie tyle chodziło o wygłoszenie obiektywnej prawdy i jej obronę, co o przekonanie słuchaczy i podziw dla mówiącego. Udział w jej popularyzacji mieli głównie sofiści. Przeciwieństwem sztucznej retoryki była parezja - mowa oparta na szczerości i otwartości. Rodziła się wraz z ateńską demokracją i stawała się narzędziem walki o prawdę. Podstawą parezji było odważne mówienie prawdy, wynikające z poczucia obywatelskiego obowiązku.
Zastanawiam się, czy uczniowie Chrystusa po zmartwychwstaniu stali się dobrymi retorami i parezjastami? Jakiej sztuki roz-mowy i wy-mowy można się od nich nauczyć? Św. Paweł rozwiązuje ten problem jednym zdaniem: „Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących” (1Kor 1,21). Jak dojść do takiej „mądrości krzyża” (1Kor 1,17-18)? Jedną z konkretnych odpowiedzi można znaleźć w Łk 24. Najpierw przestraszeni uczniowie uciekają z Jerozolimy do Emaus i „rozmawiają ze sobą” (Łk 24,14-16). Ciężko jest wtedy dostrzec Zmartwychwstałego, chociaż jest tak blisko, idzie krok w krok ze swoimi uczniami. Całe szczęście, że Chrystus cierpliwie wyjaśniał im Pisma i w końcu otworzył im oczy. Poznali go po łamaniu chleba. W ich sercu narodził się pokój. Oświeceni Słowem i posileni Chlebem życia wracają do Jerozolimy – miejsca ukrzyżowania. Już nie rozmawiają więcej ze „sobą o sobie”, ale dają świadectwo wiary: opowiadają o osobistym spotkaniu ze Zmartwychwstałym Panem. Nie bawią się w retorykę ani parezję, ale stają się świadkami gotowymi oddać życie za poznaną i wyznawaną prawdę.
„Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie” (Łk 24,39). Zdumiewający nakaz. Spojrzeć na przebite ręce i stopy Zbawiciela. Nie wiem, co zobaczyli wtedy apostołowie i jak Duch Święty przemienił ich serce. Dla mnie jest to wezwanie: powierz całe swoje życie w przebite dłonie Jezusa, stań prosto na nogach i daj świadectwo osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Niech inni zobaczą żyjącego Pana i Jego miłość, wyrytą na twoich ustach, oczach, rękach i nogach.

Brak komentarzy: